Wprowadzanie nowych butów znanych marek adidas czy NIKE bezpośrednio na platformy takie jak StockX to dość nowe zjawisko. Dlaczego marki decydują się na taki krok? Robią to, gdy chcą dotrzeć do rosnącej rzeszy „sneakerheadów” znacznie szerzej niż przez własne sklepy firmowe.
Giełda Internetowa StockX, założona w 2016 roku jako „giełda
wszelkich rzeczy” pozwala sprzedawać luksusowe ubrania i trampki z limitowanej
edycji.
Dlaczego odniosła tak wielki sukces?
Wszystko dzięki temu, że rynek
online szczyci się lepszą przejrzystością cen, traktując takie fenomenalne buty
jak adidas Yeezy i buty Jordan jak towary, które można swobodnie zbywać.
Czerpiąc inspirację ze sposobu negocjowania zapasów
finansowych, sprzedawcy na giełdzie StockX wymieniają swoje propozycje zwykle w
pożądanej przez siebie cenie. Jak to działa? Najpierw wysyła się do sprzedawcy
pytanie za pośrednictwem przycisku „zapytaj”, a następnie zainteresowane strony
składają „najwyższą ofertę” na podstawie danej wyceny i kwoty, którą są skłonni
zapłacić. Po dopasowaniu oferty i wszystkich zapytań buty są wysyłane do
magazynu StockX, uwierzytelniane przez pracownika (który weryfikuje ich
autentyczność) i przekazywane nabywcy (wszystko zanim platforma pobierze
opłatę).
Oznacza to, że ludzie nigdy nie muszą się martwić, czy zapłacą
uczciwą cenę, czy nie, a sprzedawcy nigdy nie muszą się martwić, czy dostaną
uczciwą cenę. Właśnie dlatego giełda ta jest tak wydajna - element
przejrzystości jest ultra płynny, ponieważ ludzie czują się bezpiecznie, ludzie
czują się po prostu dobrze z tym, co kupują. To ogromny uczynek dla dóbr
konsumpcyjnych.
StockX z siedzibą w Detroit należy do kohorty startupów,
które powstały, oferując podobną usługę. Jego rywalami są Goat Group, Bump i
Stadium Goods, które również odsprzedają odzież i inne towary w podobny sposób,
rezygnując ze statycznych cen, aby oferować produkty według ich wartości
rynkowej. Jednak z wyceną na 1 miliard dolarów i inwestorami takimi jak Eminem,
Mark Wahlberg i Karlie Kloss, StockX przyciąga wsparcie finansowe i wzbudza
największe zainteresowanie reklamodawców.
W środowisku, w którym nieużywane sneakersy z ograniczonej kolekcji
mogą być odsprzedawane po trzy- lub czterokrotnej cenie detalicznej w dniu
premiery, marki takie jak Nike szukają również i dla siebie kawałka tego lukratywnego
ciasta. StockX uwzględnia i taką możliwość, w swojej zakładce „ofert
początkowych” (IPO), które pozwalają dużym markom wprowadzać na rynek
sprzedawać nowe produkty bezpośrednio za pośrednictwem aukcji w ciemno, według
tzw. „prawdziwej ceny rynkowej”.
Marki powoli nie widzą sensu, by sprzedawać swoje sneakersy
w cenie detalicznej. Dla przykładu buty Nike Air Jordan 1 zaprojektowane przez
skateboardera Lance Mountaina kosztowały 150 USD, kiedy zostały wypuszczone i były
natychmiast wiele więcej warte niż pierwotnie. Efekt? Sprzedały się na StockX
za około 400 $. Czy jest w tym jakaś logika?
Pierwsza oferta publiczna StockX odbyła się z butami Nike w
roli głównej. Wiązało się to z wprowadzeniem pierwszego buta retro Le Bron w
2016 roku. To zapoczątkowało całą falę kolejnych aukcji. W październiku tego
roku Adidas wprowadził 333 pary butów MakerLab Campus 80s na aukcje portalu
StockX.
Jak dotąd największa oferta publiczna miała miejsce w
styczniu 2019 roku. 800 par kicksów marki Ben Baller zostało wydanych wyłącznie
za pośrednictwem portalu. Sprzedaż w ramach partnerstwa butów Ben Baller
przyniosła średnią cenę 210 dolarów za parę dla marki. To trzy razy tyle, ile
kosztowałyby te buty w sprzedaży detalicznej, choć ich cena jest wciąż dużo
niższa niż większość ofert oferowanych w witrynie.
To jednak nie koniec magii giełd sneakersowych. Portal
posiada przycisk udostępniania na Twitterze, przycisk udostępniania na
Facebooku i przycisk udostępniania na Pinterest. Dzięki temu fani sneakersów
szybko mogą wymieniać między sobą ciekawe znaleziska i kuszące oferty.
Taki model pozostaje wierny pierwotnemu celowi witryny, pozostawiając
miejsce dla osób, które wygrywają aukcje IPO, aby następnie odsprzedać upolowane
kicksy i… zarabiać pieniądze. Nie można im tego zabronić jeśli właśnie to chcą
zrobić.
Z punktu widzenia strategii ruch ten daje również StockX
możliwość otwierania większych możliwości uzyskania przychodów, dając sobie szansę
na udział w szerszym globalnym rynku kicksów, który do 2025 roku ma osiągnąć wartość
95 mld USD.
To, co próbuje zrobić portal dla handlu, to rozmycie granicy
między rynkiem pierwotnym i wtórnym. Taką strategią portal ten nagle zaczął
grać na rynku sporą rolę.
Jednak StockX to nie tylko buty. Portal oferuje również przedmioty
kolekcjonerskie i komiksy
Zatrudniając ponad 1000 pracowników w Stanach Zjednoczonych
i Europie, giełda StockX sprzedaje obecnie przedmioty z pięciu branży, w tym
odzież uliczną, zegarki i - ostatnio wprowadzone – całe cenne kolekcje.
Portal widzi największą szansę na krótkoterminowy rozwój w rynku
kolekcjonerskim (co oznacza wszystko, od designerskich zabawek po karty
baseballowe).
Wydaje się więc, że portal skończy na sprzedaży wszystkiego,
od figurek Star WARS po karty z postaciami z bajki Pokemon. Prawdopodobnie
skończy też w komiksach - są to bowiem naprawdę podobne produkty do tego, co
dzisiaj sprzedaje i to z bardzo podobną bazą klientów.
Jeśli chodzi o własną markę, StockX mianował we wrześniu
swoją pierwszą dyrektor marketingu Deena Bahri. Kobieta ta pełniła wcześniej
najważniejsze funkcje marketingowe w firmach takich jak Reebok, Birchbox i
Helix i obecnie jest odpowiedzialna za kierowanie zespołami marki, marketingiem,
treścią i projektowaniem.
Zdaje się więc, że nieprędko zapomnimy o portalu StockX.
Myślicie że trafi kiedyś również do Polski?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz